Slow Lifestyle

Na Amorgos Nikt Cię Nie Znajdzie – Gdzie na Jogę w Grecji?

Uprawiasz jogę? Jeżeli tak to z pewnością wiesz, że joga to nie tylko forma ćwiczeń, ale też filozofia, sposób na życie i w dużej mierze podróżowanie, odkrywanie nowych miejsc i poprzez takie doświadczenia poznawanie również siebie.

W tamtym tygodniu odkryłam (właściwie – była to moja druga wizyta) miejsce wprost stworzone do kontemplacji, jogi i medytacji. Minęło już parę dni odkąd wróciłam z cudownego Armogos, a ja dalej wspominam zachody słońca i medytowanie z widokiem.

PRZESTRZEŃ – to pierwsze słowo jakie przychodzi mi na myśl jak myślę o tym miejscu. Trochę brakuje mi słów żeby opisać całe doświadczenie, ale spróbuję.

Na Amorgos trafiłam już dwa lata temu i wyspa od razu skradła moje serce. Zwłaszcza resort, w którym spałyśmy – Aegialis Hotel and SPA. Hotel ma co prawda pięć gwiazdek, ale jak dla mnie całe doświadczenie to… brak gwiazdkowej skali. To miejsce jest stworzone do jogi – ma aż 7 shali, (miejsc do praktykowania). To sporo – nawet jogowe akademie nie mogą poszczycić się tyloma. Najbardziej spektakularne są dachy (rooftopy) Anahata i Anja, czyli ten z mojego głównego zdjęcia. To właśnie vibe zdjęc z tego miejsca przyciąga ludzi z całego świata. Serio! Podczas mojego parodniowego pobytu spotkałam kobiety z USA, które przebyły taki szmat drogi w celu przeżycia praktykowania jogi z tym właśnie widokiem.

Jogę w tym resorcie ćwiczy się codziennie, nawet dwa/trzy razy w ciągu dnia. Dla gości hotel oferuje darmowe zajęcia rano lub wieczorem, a co jakiś czas organizowane są tak zwane “yoga retreats”, czyli tygodniowe bądź dwutygodniowe wyjazdy dla kobiet organizowane przez… inne kobiety pasjonatki. To zazwyczaj pakiety-wakacje, kompleksowy program zawierający wszystko, czego potrzeba w celu odnalezienia wewnętrznego spokoju. Zatrudniane są tutaj joginki-pasjonatki, a głownie ćwiczonymi odmianami są Vinyasa, Hatha i yin. Zajęcia są mixem i balansem między dynamicznością, siłowymi zajęciami i rozciąganiem. Jak dla mnie rewelacja, bo nawet średniozaawansowani jogowi miłośnicy, jak ja, znajdą tutaj coś dla siebie.

SPA w hotelu również koresponduje z filozofią ZEN – oferowane masaże z pewnością pomogą Wam się zrelaksować, a strefa wellness przy basenie to istna harmonia. Godzinami mogłabym leżeć tam czytając książkę, korzystając z saun. Jak dla mnie highlightem jest też siłownia na dachu, na świeżym powietrzu. Ah, co to były za poranki. Szybka sesja cardio zakończona krótką medytacją i popita szklanką zielonego smoothie – czy mogłoby być lepiej?

“Witamy na Amorgos. Nikt Cię tu nie znajdzie” – taki napis zastaniecie w porcie, po przypłynięciu na GRECKI KLEJNOT.

Amorgos samo w sobie to spokój. Panuje tutaj atmosfera jakiej potrzebowałam w celu wyciszenia się, zaszycia się “gdzieś na końcu świata”. To bardzo niekomercyjna wyspa – jest spokojnie, bardzo grecko i nawet w sezonie nie ma tłumów. Panuje tu błoga cisza. Docierają tu (na ten moment) tylko Ci, którzy szczerze kochają podróżować i odkrywać nowe. Dlaczego? Wcale nie tak łatwo jest się tu dostać. Przeprawa promem to nie lada podróż – nawet osiem godzin z portu Piraeus w Atenach. My przypłynęliśmy speedboat’em z Mykonos, trwało to zaledwie dwie godziny, ale promy w kierunku Amorgos wypływają tylko raz dziennie i nierzadko są po prostu “overbooked”. Mieszkacie może we Francji? Amorgos to wyspa popularna wśród Francuzów, ponieważ kręcono tam słynny film z Jeanem Reno – Wielki Błękit.

Wypożyczyliśmy cabrio z zamiarem objechania całej wyspy w jeden dzień i… prawie się udało! Im dalej w górę, tym bardziej bylo jasne, że czas na wyspie się zatrzymał. Na dłużej zatrzymaliśmy się w wykutym z skale monasterium Hozoviotissa, założony na początku IX wieku przez mnichów z Palestyny. Legenda głosi, że kobieta z miejscowości Chosovo, leżącej na terenie obecnego Izraela, wyrzuciła do morza ikonę Matki Boskiej, żeby ochronić ją przed zniszczeniem. Obraz miał wypłynąć na plażę zatoki Agia Anna na Amorgos. Dlatego zdecydowano się zbudować monastyr właśnie w tym miejscu i nazwać go Panagia (C)hozoviotissa. Muszę przyznać, że nie lubuję się w kościołach i świątyniach. Czy to ignorancja czy nie? Nie wiem. W każdym razie atmosfera i otoczka tego miejsca sprawiła, że na chwilę odpłynęłam, przeniosłam się w czasie. Warto tu zajrzeć.

Każda jedna wioska na wyspie to domowy klimat – restauracje prowadzone są przez całe rodziny. Właściciele chętnie opowiadają o życiu na wyspie, zwyczajach i częstują domowym Raki i ciastem. Gdzie się nie pojedzie tam wszechobecna biel. Wszystkie budynki są białe, mają prosty kształt i wyróżniają się jedynie kolorowymi okiennicami – najczęściej błękitnymi. Panuje tutaj pewnego rodzaju ład architektoniczny, bo na całym archipelagu wysp obowiązuje zakaz stawiania nowoczesnych cudów architektonicznych. Dzięki temu wszystko wygląda jakby do siebie idealnie pasowało. Wszystko się ze sobą tak pięknie komponuje.

Oprócz jogi wyspa jest idelaną destynacją dla ludzi kochających piesze górskie wycieczki. Są na wyspie co prawda dwa główne szlaki, ale można samemu odkryć co-nieco.

Często na blogu czy na Instagramie mówię, że coś jest magiczne. Właściwie uważam, że podróże same w sobie to magia, ale Amorgos i pobyt w tym resorcie to zupełnie inny level. Tu trzeba przyjechać żeby się przekonać.

1 Comment

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

*

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.