Travels

Pregnant in the Maldives?

Kolejny raz zacznę od tego co to jest ten “Babymoon”. Z założenia to takie ostatnie chwile we dwoje. Wiadomo – jak dziecko już się urodzi to też wyskoczy się na wakacje we dwoje, ale każdy rodzic zapewne się zgodzi, że to nie to samo. Taki Babymoon to ostatnie chwile beztroski, bezdzietności i urlop tylko dla przyszłych rodziców. Termin został zapewne wymyślony przez branżę turystyczną żeby generować biznes, ale chyba większość z Was się zgodzi, że każdy pretekst aby spędzić miło czas jest dobry.

Resort jest malutki, ma siedem apartamentów. My dostaliśmy “Honeymoon Suite”, taki największy z widokiem. Ale to nie o wielkość apartamentów tutaj chodzi.

My na nasz Babymoon wybraliśmy Malediwy i po krótkim pobycie w rajskim resorcie, w domkach na wodzie, zmieniliśmy lokalizaję i wylądowaliśmy w Vaavu Atol, na wyspie Fulidhoo, która słynie z rajskich plaż. Zatrzymaliśmy się w Kinan Resort – miejscu, które już wcześniej odwiedziłam z przyjaciołką. Wiedziałam, że nie będziemy się nudzić.

Już pierwszego dnia, po kąpieli w oceanie (na na prawdę rajskiej plaży), czekało na nas mnóstwo atrakcji. Pierwszą z nich było obcowanie z płaszczkami i rekinami. Przy głównym molo na wyspie zwabia się zwierzątka pokarmem. Doświadczeni nurkowie wytłumaczyli nam jak się z płaszczkami obejść – nie dotykać i starać się na nie nie nadepnąć, wtedy są łagodne.

Kolejną atrakcją były kajaki. Laguna wokół wysepki jest bardzo rozległa i “kajakowanie” wokół to nie lada przyjemność. Nas wiosła zaniosły do huśtawki, która stoi około 200 metrów od brzegu. Relaks jakich mało.

Kolejnego dnia wybraliśmy się na snorkeling z rekinami z Shinanem, który oprócz tego, że jest nurkiem jest również świetnym podwodnym fotografem (jego konto na Instagramie Titan of the Sea). Te rekiny to Nurse Sharks, czyli można powiedzieć…. najbardziej leniwe z gatunku. Nie atakują ludzi, żywią się padliną a wokół Fulidhoo jest parę miejsc, gdzie można je spotkać. My wybraliśmy takie, które jest oddalone o około 20 minut od resortu.

Jedzenie w Kinanie to 10/10. Codziennie na obiad serwowana była lokalna ryba, a na romantyczną kolację dostaliśmy homara. Owoce morza i ryby na Malediwach to prawdziwy rarytas, nawet dla tych najbardziej wybrednych.

Kinan Retreat oferuje w sumie wiele takich “day tripów”, ale jako że ja byłam wtedy w siódmym miesiącu ciąży to postanowiłam się nie przemęczać. Po “rekinach” wybraliśmy się na sandbank, czyli mieliznę/płyciznę. To jedna z głównych atrakcji na Malediwach. Taki sandbank jest stworzony przez ocean i poprzez przenoszone przez niego koralowce, kamienie i inne przedmioty. Te mielizny nie są stałe i są zależne od poziomu morza.

Moim hitem był też kosz owoców z lokalnego targu! Owoce z tych stron świata to jak dla mnie nieco inny level, a jeszcze w takiej scenerii… coś wspaniałego!

Kinan Retreat ma cały sztab osób odpowiedzialnych za atrakcję i zorganizują nawet najbardziej szalone pomysły – od ślubu na mieliźnie po podwodne zaręczyny. To głównie dzięki nim nasz Babymoon będzie przez nas tak ciepło wspominany.

Zostawiam Was ze zdjęciami….

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

*

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.